Wspólne zajęcia z dziećmi.
Przykłady wspólnych zajęć z dziećmi można mnożyć niemal w nieskończoność. Ale przecież nie chodzi o podanie rodzicom jak największej liczby gotowych recept do powielania, lecz o podsunięcie pomysłów, które wyzwalałyby inne, czy też wręcz odmienne, dostosowane do upodobań i możliwości dziecka i rodziców, do konkretnych warunków i sytuacji.
Niejeden zapyta zapewne: skąd wziąć czas na to wszystko? Na brak czasu uskarżają się dzisiaj niemal wszyscy, niekiedy nawet przedszkolacy i emeryci. Bardzo wielu rodziców rzeczywiście nie potrafi, nie może, a czasami po prostu nie chce wygospodarować bodaj paru chwil na wspólne zajęcia z własnymi dziećmi. Nie przejawiają zainteresowania ich przeżyciami, nie potrafią obserwować rozwoju dziecka. Nuży ich przebywanie w jego towarzystwie. Uważają, że obowiązkiem rodzicielskim jest troska o to, by dziecko było czyste, dobrze ubrane, syte. Bawić się może przecież samo, albo z rówieśnikami. Później dziwią się, że ich podrastające pociechy nie lubią przebywać w domu, nie zwierzają się ze swoich trosk i kłopotów, są samowolne i uparte, sprawiają — jak to się zwykło krótko i zwięźle określać — trudności wychowawcze.
Do Telefonów Zaufania, które działają nie tylko w dużych, ale również w średniej wielkości miastach, zwraca się ze swoimi kłopotami coraz więcej rozmówców i to w coraz młodszym wieku. Uskarżają się na brak zrozumienia ze strony swoich najbliższych, na wyobcowanie, samotność. Również i rodzice coraz częściej szukają pomocy, rady, wskazówek u specjalistów – w poradniach wychowawczych czy w przeznaczonych dla nich Telefonach Zaufania. I ich dręczy niemożność porozumienia się z własnymi podrastającymi dziećmi. Bo tak już jest, że wszystkie błędy wychowawcze, jakie popełniamy wobec małego dziecka, dają o sobie znać i to w zwielokrotnionej formie najczęściej dopiero w okresie dorastania. Dzieci przyzwyczajone przez lata do tego, że rodzice nie mają czasu na rozmowy z nimi, zajęci są ciągle swoimi sprawami, w okresie, gdy zaczynają dorastać, dopracowywać się własnego światopoglądu i systemu wartości, szukają oparcia poza domem, zwykle wśród rówieśników. A wpływ tych ostatnich nie zawsze bywa właściwy i pożądany. Pojawił się nawet nowy termin — sieroctwo psychologiczne — na określenie narastającego wciąż problemu osamotnienia dzieci wychowujących się w pełnych, dobrze sytuowanych rodzinach, otoczonych dostatkiem, a nawet dobrobytem, ale pozbawionych tego, co najistotniejsze — zainteresowania i serdeczności rodziców. Jest wiele dzieci, które we własnych domach czują się wyobcowane, niepotrzebne, nieszczęśliwe, gdyż ich rodzice zaobsorbowani zdobywaniem coraz to nowych dóbr, wyższych kwalifikacji i stanowisk, nie potrafią okazać im serdeczności, znaleźć czasu na rozmowę, poważnie i z uwagą potraktować ich problemów, trosk, kłopotów. A dla dziecka dużo ważniejsze od drogich zabawek, modnych ubrań, zagranicznych wycieczek jest okazywane przez – rodziców zainteresowanie jego sprawami, przeżyciami, kłopotami, na które samo nie potrafi znaleźć rady, a także dzielona wspólnie radość z odniesionych sukcesów.
Czas wolny spędzany razem nie tylko zbliża oba pokolenia — rodziców i dzieci i zwielokrotnia więź między nimi, ale również dostarcza młodym właściwych wzorów rozrywki. Te chwile poświęcane na zabawy w „zimno-ciepło”, gry stolikowe, majsterkowanie, przeglądanie kolekcji, wspólne spacery i wycieczki, wyprawy do muzeum, kina, teatru, wspólne ustalanie jakie audycje telewizyjne w tym tygodniu warto obejrzeć – procentują, jak najcenniejszy kapitał. Młody człowiek od dzieciństwa przyzwyczajony do wypełniania czasu wolnego różnorodnym działaniem nie będzie w przyszłości narzekał na nudę, potrafi wzbogacać formy rozrywki, których nauczył się i do których przywykł w rodzinnym domu.
W wielu rodzinach — mimo nawału obowiązków — tak organizuje się codzienne zajęcia, że przynajmniej przez parę chwil wszyscy przebywają razem, opowiadają o tym, co zdarzyło się ważnego, dyskutują. Dzieci bardzo cenią rozmowy ze swoimi rodzicami, uwagę im wyłącznie poświęcaną, wspólne zajęcia i rozrywki. Są przy tym bardzo bystrymi obserwatorami i potrafią ocenić, czy brak czasu wynika z obiektywnych trudności, uzasadnionych przyczyn, czy też spowodowany jest złą, nieprzemyślaną organizacją życia domowego, nieudolnością, brakiem autentycznego zainteresowania własnymi dziećmi.